wtorek, 28 sierpnia 2012

"VCR"





W Katowicach zostałam dzień dłużej z powodu planowanego wypadu do Mysłowic. Nie udało się, ale dzięki temu mogłam sobie (razem z Utkiem) pozwiedzać opuszczony budynek koło Spodka. Kiedyś centrum handlowe, teraz postapokaliptyczny pustostan dla fanów Fallouta, pachnący inwazyjną stęchlizną i specyficznym zapachem rozkładającego się żula. Taka wizyta działa trochę jak portal - uporządkowany środek miasta (choć uporządkowany to w obecnej chwili ostatnie co można powiedzieć o centrum Kato) i wejście do innego świata. Tylko jeden dzień a ja bym chciała więcej, więcej i dalej. Utek opowiadał też o Kozubniku, a tak się składa, że Ulka ostatnio tam fotografowała. Miasto dodane do listy.

Gdynia przywitała mnie stuzłotowym mandatem i piękną pogodą, a ja odwdzięczyłam się jej rozstrojem żołądka i spontanicznym wieczornym spotkaniem z M., jego dziewczyna i kumplem, który po roku oglądania widoków w Japonii wrócił do szarej, niczym najtańszy papier toaletowy, rzeczywistości. Następny wypad chyba dopiero za dwa tygodnie na koncert kogoś na kogo czekałam całe lata:


































"And this house just ain't no home"

2 komentarze:

  1. a takie to było ładne:
    https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150150702984191&set=a.10150089921739191.274747.332189844190&type=3

    https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150174942999191&set=a.10150089921739191.274747.332189844190&type=3

    OdpowiedzUsuń
  2. No niezła apokalipsa. Chciałam napisać,że brakuje tyko zdechłego szczura czy kota ale to ptasie skrzydło też dało radę. Przebiłaś Dąbrowską z jej "śpiącymi" zwierzątkami.

    a.

    OdpowiedzUsuń