środa, 30 października 2013

"Gotham"




Zasłuchana jestem w nowych Świetlikach (bez zmian), Arcade Fire (na razie bardziej na "nie" niż na tak) i Corrections House. Przeważa fascynacja tym ostatnim. Podoba mi się cała otoczka w okół grupy. Ciemność, mrok, lubię to.

wtorek, 29 października 2013

"Cruel Summer"



Nie mam pojęcia kto jest na pierwszym zdjęciu, ale wiem, że ma na sobie koszulkę Pomelo Taxi. Widoczek to sentymentalny "świat za Estakadą". Dół - wiadomo, trochę obok serca Gdyni. W tym właśnie okresie wbił mi się do głowy ten cudowny numer:

poniedziałek, 28 października 2013

"Teraz Widzę Już Tylko Rzekę"





Festiwal Soundedit dobiegł już końca i było mi bardzo miło przyjechać na piątej edycji imprezy. Imprezy, którą śledzę od pierwszej edycji, ba, nawet troszkę wcześniej, czyli od momentu w którym Maciek Werk podrzucił mi w ogóle pomysł powstania takiego festiwalu (to był chyba 2008 rok). Owszem, mam parę uwag (może by tak otworzyć imprezę dla młodych? Zarówno producentów jak i wykonawców?), ale wątpię o jakimkolwiek ich znaczeniu. Soundedit to impreza z ugruntowaną linia programowa, która zdaje się stawiać na legendy, zamiast wyłuskiwania świeżynek. Mi jako osobie, która z muzyka ma tyle wspólnego, iż stara się o niej pisać i fotografować, najbliższy sercu był rok 2011, kiedy to rozpiskę wypełniały arcyciekawe prelekcje, a ja dowiedziałam się o procesie obróbki dźwięków więcej niż kiedykolwiek przedtem. Ciekawe w jaką stronę to wszystko zmierza i jaka będzie przyszłość festiwalu. Nie ukrywam swojej zajawki jesiennymi wizytami w tym mieście, tym bardziej kiedy mam okazję trochę pozwiedzać i pobyć tu i tam. A w tym roku odrobinkę się to udało.

(Zdjęcia z podpisywania przez Marca Almonda festiwalowego plakatu)

sobota, 26 października 2013

"Colder"




Znów, jak co roku, Łódź. Refleksji dużo, bo to jubileuszowa, piąta edycja więc i wpsominek dużo. Ale to innym razem. Może jutro. Trochę brakowało mi podróży. No, może poza aspektem przemieszczania się którego nienawidzę.

Pięknie we wczorajszy wieczór wbił się ten poniższy numer. Kiedy panowie mieli próbę i "męczyli" przez kilkanaście dobrych minut ten utwór, pokój obok, ich producent opowiadał o kulisach jego powstawania i pokazywał jak edytował ścieżkę po ścieżce. Strasznie fajnie uczucie! A jeszcze milej mi się zrobiło, kiedy na stoisku u Ciastka, znalazłam Biffy Clyro.

piątek, 25 października 2013

"To Nic Nie Znaczy"




Chciałabym wreszcie coś z cyfry zarzucić, ale nie ma czasu. Jedyne co mogę wrzucić to rozmazanych ziomów. I płytę, która mi od wczoraj w głowie siedzi. A zaraz na miasto i do klubu festiwalowego bo wyjazdy do Łodzi to zawsze dużo pracy.

czwartek, 24 października 2013

"Pretender"




Parę dni temu znajomi ze Śląska i okolic namawiali na przyjazd do ich pięknej aglomeracji na piękny festiwal. W tym roku rzadko zaglądam do południowej Polski, nad czym ubolewam ogromnie. Wyjazdowo góruje Warszawa, ale o Śląsku nie można zapomnieć. Odkopany (sierpień 2012) film tylko potęguje tesknotę za tymi dalekimi wyjazdami. Gdyby tylko komunikacja była lepsza...

I taka perełka z wczoraj. Biję się po łapach za niekupienie płyty.

środa, 23 października 2013

"Walk It Off"







Nie wiem co tu napisać, choć historii do opisywania całe tony. Może tylko nakręślę fakt, iż płyta formacji Eric Shoves Them In His Pockets jest totalnie przeurocza, bierze z zaskoczenia i chwyta za serducho. Niby całość podpisują moje ulubione pusto-tagi jak alternative czy indie, ale myślę o tym krążku jako przecudownym powrocie do emo z lat 90siątych. Aż zaraz odpalę ukochane American Football! A wczoraj Ivka przygotowała coś bardzo miłego. Trochę najlepiej!

wtorek, 22 października 2013

"No Words / No Thoughts"





28 second chances

Dużo się zmieniło od zeszłego roku i dużo się jeszcze (nie)stety zmieni. I liczy się tylko muzyka, zdjęcia i kursy z różnych akcentów języka angielskiego.




poniedziałek, 21 października 2013

"Posters"



Asia przyjechała jakoś we wrześniu. Też testowałam na niej nowy aparat.

sobota, 19 października 2013

"Let The Wind"





Plus ciągłego podróżowania jest taki, że masz te swoje, najswojsze miejsca. Nawet w tak znienawidzonym przez Polaków mieście jak Warszawa. Bardzo tęsknię za tą aglomeracją nawet jesienią. Na ekranie Detropia, na dyskach nieporządek.

piątek, 18 października 2013

"Talk To Jesus"





Miały być zupełnie inne zdjęcia, ale leje, pada i wieje, czyli pogodowa transformacja z Seattle dobiegła końca. Znów Olympus XA3, tym razem w rozmazanym wydaniu. W tych zdjęciach chyba najbardziej lubię te szumy na nieostrościach. Love it! Klisza z Fiszaja dalej czeka na zeskanowanie, a ja poszukuję mojego Sprocketa bo zawieruszył się gdzieś. I nie przyjmuję do wiadomości, że będziemy rozdzieleni. Poza tym, sortuje zdjęcia i wracam powoli do rysowania. W końcu krakowskie przedramię czeka na mój projekt tatuażu...

czwartek, 17 października 2013

"Like A Dog Chasing Cars"


Po masie prób i błędów, nareszcie znalazłam idealną kombinację do ulicznych zdjęć robionych Hipstamaticiem. Mała rzecz, a cieszy. Śmieszne są te zaszumione ajfonowe czarnobiałe pliki. Mają jakiś taki urok, "zapach" analogowej cyfry. W telewizorni drugi Batman, czyli tak trochę najlepiej. Na liczniku bloga stuknęło ponad 70,000 wejść. Dzięki.

środa, 16 października 2013

"Last"




Pierwsze skany z wcześniej opisywanego aparatu Olympus XA3 i totalnie mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo fajne efekty, z drugiej jednak nie jest to aż taka jakość. Choć chyba odkryłam dwa zastosowania tego maleństwa - czysty, bliski streetphoto i...Widoczki. W obu przypadkach sprawdza się lepiej niź dobrze. Teraz jeszcze tylko sławetne Mju do kolekcji i nabywanie kolejnych analogów nie będzie mi aż tak spędzać snu z powiek. Ale XA3 to jedne z najlepiej zainwestowanych 50 zł w życiu. Tylko żeby pozbyć się tych kresek ze skanera...