wtorek, 1 maja 2012
"Part 7"
W zeszłym roku pojechaliśmy z Michałem i Krzyśkiem do Barcelony na szalenie zacną imprezę o nazwie San Miguel Primavera Sound, gdzie line-up zabijał, pogoda miło łechtała a ja nie mogłam wyjść z podziwu, że są na tej planecie festiwale na których przez 4 dni możesz chodzić w flipflopkach a "deszcz" jest synonimem pięciu, spadających z nieba kropel. Dodatkowo były takie momenty wzruszenia bo na scenie PJ Harvey, Nick Cave, Interpol, Oneohtrix Point Never, Caribou, Emeralds, The Tallest Man On Earth...Poza tym, było parę spacerowych momentów, takich okazji do fot. Zawsze jakaś pamiątka, choć ja do zdjęć terenowych jakoś nie mam zdolności. Przydałby się jakiś dalmierz..
Co mnie w Barcelonie przeraziło to wszechobecny luz (dobry, jeżeli jesteś na wakacjach, gorszy jeżeli przyjechałeś pracować...) i wszechobecny kult piłki kopanej, kult, którego nienawidzę, bardziej niż ultrasów zespołu Queen, kotów czy cukierków anyżowych. Wszyscy opętani szałem na punkcie wiadomego zespołu, wszędzie wiadome barwy. W bonusie natrafiliśmy na finał jakiegoś pucharu, gdzie Barcelona podjęła wiadomą drużynę z Manchesteru co zaowocowało częstymi wiadomościami od mojego szanownego Rodziciela, aby mu KONIECZNIE przywieść jakąś pamiątkę, koszulkę, but, COKOLWIEK. Piłka nożna - synonim słowa najgorzej. Skręca mnie na Euro.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
55 zajebistości foto! pycha!
OdpowiedzUsuńdzięki, choć ja siędo turystycznych shotów nie nadaję. Nie lubie chodzić z dużym paparatem po ludziach..
UsuńKocham Cię jeszcze bardziej za tekst o piłce nożnej <3333333
OdpowiedzUsuńnie da się bardziej :D
Usuń