poniedziałek, 30 kwietnia 2012

"Hallucination"


Wiadomo, że każdy dobry blog nie może obyć się bez zdjęć z imprez bo to podbija oglądalność, ludzie linkują sobie wpisy na blogasku i popularność rośnie. Dodatkowo musi być artyzm. Więc oto, dzięki nieocenionej Madziuli i jej Sony Nex (świetny aparat na właśnie takie wypady!) porcja fot z piątku. Tu dodatkowo miał być dłuższy tekst, ale teksty mają to do siebie, że do niedzieli sytuacje, które opisują mogą się zmienić a i blogger potrafi zawiesić się i nie zrobić autozapisu.


niedziela, 29 kwietnia 2012

"Couleurs"


No i po Electronic Beats. Dużo ludzi, cudowny Squarepusher, pierwszy festiwal tego roku, znajome twarze z całej Polski, dużo dobrych sytuacji. A ja nadal nie ogarniam fenomenu Jamesa B. Saturdays znów okazały się Youth...

Na minus - znów dowiedziałam się, że Trójmiasto to jednak trzy oddzielne od siebie miasta i komunikacja nocna z jednego do drugiego jest jak sprawnie działający salon sieci Orange. Po prostu jej nie ma.

czwartek, 26 kwietnia 2012

"Shoes on my feet"


Tu miał być długi elaborat o tym jak to Gdynia jest polskim Twin Peaks, ale z powodu przegrzania łącza na wiosnę (katar, zatoki, stop procent alergii) napiszę tylko, że Gdynia to JEST polskie Twin Peaks. Koniec. I kropka.












wtorek, 24 kwietnia 2012

"there (Stumbleine Remix)"


Z cyklu: Ludzie, z którymi bardzo dobrze mi się pracuje. Dziś - Hrabina Potocka.

Nocleg na Taurona i Offa zamówione (pozdrowienia dla wiadomego hostelu w Katowicach!). W sobotę Electronic Beats, potem Asymmetry, krakowskie Juwenalia, Green Zoo Festival (do którego dorzucam swoją cegiełkę, ale o tym niebawem), Selector, Half Way Festival, Opener... Sezon festiwalowy - ulubiona pora roku.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

"Believe feat. Steffaloo"


Padł mi dysk, kabel w słuchawkach niedomaga, telefon uskutecznia losowe wklejanie literek w smsach, trzeba też kupić opaskę na kolano (bo bez niej długie trasy na nordicu i koszykówka odpadają) i dwie pary butów. Dobrze, że chociaż u myszek wporzo!

sobota, 21 kwietnia 2012

"Oil and Water (Ambient)"



2006 rok (chyba). Stare mieszkanie na Pogórzu Dolnym, na ulicy Żeliwnej. Kiedyś (z powodu zbyt dużej ilości wolnego czasu, bo wiadomo, uczelnia;) gryzmoliłam godzinami. Gorzej, że potem szkice trzeba było pokryć tuszem, plamy wypełnić markerem... Zabawa nie dla leniwych.

Swoją drogą, nowy panel adm bloggera to jakiś zły żart.

"The Era When We Sang"


Nie wiem co mam napisać o Basi, bo to jest taka osoba, którą trzeba koniecznie poznać i wdać się z nią w konwersację. Mało jest na świecie takich ludzi i mało ludzi ma tak fajne dziary. Tu miało być parę anegdot związanych z Basią, bo w anegdotach Basia wychodzi najlepiej, ale nie moge wybrać tych paru. Za dużo ich a pewnie będzie jeszcze więcej.

I ku pamięci bo cykał Wieczór.



czwartek, 19 kwietnia 2012

"Reurbanization of the Space"


Notka prasowa zachęca: "Rachael to trio, które zamiast się promować i robić cyrk na Facebooku po prostu gra rock'n'rolla.". Na próbie mówili, że są pedałami, ale lubią dziewczyny. Potem zjedli kebaba. Dzięki nim dowiedziałam się też, że w KRUSsie kupili nowe tablety. Fajnie. Tylko rock'n'roll.







"Стучать кулаком Лестница"


Przyjaciele i znajomi postanowili mi sprawić dość nietypowy prezent na urodziny - Lomo. I to nie byle jakie, ale szerokiego Rocket Sprocketa, który jedno zdjęcie naświetla na 2 czy 3 klatkach. Fajny, ale dziwny bajer plus mam małe problemy ze skanowaniem (ogromne podziękowania dla Pawła za pomoc!) i stąd wystrzelany w październiku i listopadzie film teraz został wywołany. A pomysł na wykorzystanie Sprocketa?:) Już jest. Czekam tylko na 28 kwietnia!






środa, 18 kwietnia 2012

"Niespokojny Relaks"


Był taki okres kiedy jeździłam za grupą Ladytron (czyt. byłam na dwóch koncertach) i jeden z ich występów odbywał się w ramach Free Form Festival 2008. Miałam okazję zrobić z dnia pierwszego fotorelację a photopass na imprezę wydała mi Pani, która już po pierwszym spotkaniu zapadła w pamięć i z którą spotykałam się potem jeszcze wiele, wiele razy. Osoba kochająca to co robi, robiąca to naprawdę (przepraszam, lepszego określenia nie ma i nie będzie) zajebiście, ogarniająca artystów, których nie da się ogarnąć i sprawy, których nie da się załatwić. Po dokończeniu swojego ostatniego projektu wybywa do Londynu, a wraz z jej wyjazdem coś na pewno się skończy. Bo takich ogarniaczy na polskim rynku muzycznym jest naprawdę mało, bo nie byłam na imprezie, której Kaśka by nie ogarnęła (a byłam na paru;), bo praca (i zabawa;) z taką osoba to czysta przyjemność, bo imprezy bez Pinky już jakoś będą inaczej smakowały, bo kto mi poleci tak cudowne seriale jak "Pamiętniki z Wakacji"? Internety internetami, ale zobaczyć Małą Różową to dwie różne sprawy. Cholera.

Będziemy tęsknic Pinky, oj będziemy!