piątek, 14 września 2012
"Another white bird"
Po raz kolejny myślałam, że uda mi się zachować tą minimalną dozę profesjonalizmu i mieć lodowate serce przez pierwsze trzy numeru gigu do którego miałam tak bardzo osobiste podejście. Jednak, jak tylko DEE wszedł na scenę ugięły się kolana, coś ścisnęło za gardło a oczy zrobiły się wilgotne. Lata oczekiwania, długie miesiące obserowania W. i jej tytanicznej pracy nad tym koncertem oraz układanie w głowie setlisty. Nie zagrali praktyczni nic z tego co chciałam, z "Mosaic" czy "Consider The Birds". Praktycznie nic. Koszmarne nagłośnienie spowodowało, że nie usłyszałam "Dirty Blue" i dopiero na setliście okazało się, że to zagrali. Ale była euforia, były wykrzyczane kawałki z nowej płyty i mój wybuch radości, kiedy David zaintonował kawałek "Outlaw Song" z tego krążka. Krążka od którego wszystko się dla mnie zaczęło. Tesknię do tego wcielenia mojego ulubionego kowboja i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zobaczyć Edwardsa odzianego w setlistę z rzewnych ballad. I z lepszym nagłośnieniem. I numerami Sixteen Horsepower. I z tańszym merchem. I z.... Mogę wymieniać w nieskończoność, ale pewna jestem tego, że chcę go zobaczyć jeszcze raz. Byle szybko.
Galeria tutaj. Bez fosy i z tłumu. A było dość gęsto.
A jutro do Gdyni, bo tam dzieją się obecnie sprawy najważniejsze.
"The smell of you on the winds due shift. Behind a chosen curtain, I'm set adrift. The talk of you still on my lips"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no dobra, do tego z fejsa dorzucam to pierwsze, MAX KURWA!
OdpowiedzUsuńno i zazdrość muzyczna :/
następny raz razem! KONIECZNIE!!! I ja mu ułożę setliste!
Usuńnajs. Bo liczą się tak naprawdę TE emocje.
OdpowiedzUsuńtak! a EMOCJE były przez DUŻE litery. Msza życia, pomimo warunków i setlisty. Kocham tego gościa.
UsuńCiężko się nie zgodzić z tą krótką relacją... Ja to się w ogóle zastanawiam czy oni zagrali rzeczywiście Dirty Blue (stałam pod sceną i cały czas śledziłam setlistę i jakoś się nie zgadzało...) I jaka wielka szkoda, że Outlaw Song było tylko zaintonowane... Najpiękniejszy numer DEE z całego muzycznego dorobku. ;)
OdpowiedzUsuńDirty Blue akurat nie było zagrane, gdyż widząc setlistę z Hamburga i to że tam sobie odpuścili pisałem do Grega (basisty) aby może rozważyli tym razem zagranie tego kawałka, w trakcie koncertu go nie słyszałem choć w kilku improwizacjach padały wersy z innych kawałków z poza setlisty i jak gadałem z Gregiem po koncercie to rzekł że w czasie próby zagrali połowę utworu i Davidowi coś nie pasowało po czym go przerwał i rzekł 'no'
OdpowiedzUsuńa co do brzmienia to po koncercie w Białymstoku i znając warunki dźwiękowe Proximy spodziewałem się że będzie znacznie gorzej a tym czasem brzmiało lepiej niż w lipcu (choć i tak daleko do ideału no ale jak Proxa to Proxa)