wtorek, 31 lipca 2012
niedziela, 29 lipca 2012
"Kill Your Heroes"
Dominika rozkręca swój fanatyzm dla Awolnation. Dominika i znajomi montują fanowski klip i szukają ludzi. Ja pomagam i pstrykam.
Na zdjęciu Marta.
"I say ya kill your heroes and
fly, fly, baby don't cry.
No need to worry cause
everybody will die."
"archangel"
Jak zawsze o tej porze - gdyńska Globaltica. Pełna galeria tutaj.
W międzyczasie przytrafił się Batman. Batman, który przekonał mnie, że 10 rano nie jest złą godziną na wyjście do kina (dzięki Madzia!), da się zrobić trylogię nie schodząc poniżej pewnego poziomu i w dodatku Król nie jest nagi, broni się sam a internetowy hype jest uzasadniony. Tak jak Prometeusz rozczarował niemiłosiernie, Batman spełnił oczekiwania z nawiązką, choć wiadomo, można się przyczepić, ze końcówka wątku Bane'a zbyt trywialna i ze przed najlepszym komiksowym bohaterem nie powinno puszczać się trailera do rebootowanej serii Superman, herosa, który zabija nudą. Tak po prostu nie wypada.
Na moje oko, Nolan dość trafnie przepowiedział przyszłość, której świadkami będziemy za 20-30 lat, kiedy internetowy trolling przestanie większości wystarczać, trzeba będzie zakładać nieoficjalne Fight Cluby a za jedyny soundtrack robić będzie wydobywające się z kanałów "The Dead Flag Blues". Koniec czai się za rogiem.
Autor:
Joanna frota Kurkowska
o
11:07
Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
A Day In The Life Of A Poolshark,
acid food,
bistro luna,
bookhouse boys and girls,
everybody needs a theme tune,
gdynia,
globaltica,
portrety
sobota, 28 lipca 2012
"Part 08"
Zeszły poniedziałek-wtorek-środa zlały mi się w jedno wielkie kakao. Gdynia, Sopot, Sodoma z Gomorrą, tylko u nas, w Gdyni, nie ma tramwajów. Lody, autobusy, pociągi, port, trzydzieści stopni. I jak to na raz wszystko ogarnąć? Parę dni, powrót do odkrytego równo rok temu, w szczecińskim hotelowym pokoju, Mr Coopera. W sumie fajnie było by wrócić do Szczecina, Poznania, Katowic, Wrocławia na spokojnie i bez pracy. Ale samej tak trudno się zebrać...
piątek, 27 lipca 2012
"Age of Wonder (Ambient)"
Odpalamy ten numer i oglądamy zdjęcia.
Takie wypady lubię. Na totalnym spontanie, z aparatem na szyi, kiedy na moment możesz poczuć się w swoim mieście jak turysta, a temperatura nie chce spaść poniżej 25 stopni. Gdynia Centrum, Wzgórze, Plaża, Bulwar, Kapitanat... Warto czasem zejść z udeptanych ścieżek. Mocno przyjemny wieczór za co dziękuję chlopakom.
Od 3 lat nie fotografowalam Gdyni za pomocą cyfry (nie licząc zleceń), ale drugi tydzień i druga zdrada Fiszaja. 35 mm po raz kolejny okazał się idealnym kompanem na takie wypady.
czwartek, 26 lipca 2012
"Wanting"
Pani Dorota. Moja fryzjerka. Zawsze zgadza się na jakieś moje dziwne pomysły, choć większość jej klientek to fanki trwałej, ale jak sama przyznaje - nie nudzi się jej. Jak jedzie na urlop to zawsze pada.
środa, 25 lipca 2012
"Our Luv"
Więcej o gdyńskim lomo-projekcie tutaj i tutaj.
"Up, down, turn around
Please don't let me hit the ground
Tonight I think I'll walk alone
I'll find my soul as I go home"
wtorek, 24 lipca 2012
"Sunday"
Madziula poszła się dziarać. Pan zrobił to tak szybko, że nawet nie zdążyłam się rozkręcić fotograficznie.
A potem były lody i herbata w Desde.
W głośnikach nic innego, tylko debiut New Order.
Subskrybuj:
Posty (Atom)