Jak ja nie lubię kotów. Mieszkałam z dwoma, musiałam znosić jednego plus futro plus humory tych zwierzaków. Najgorzej. Ale przyjechałam do Ani, spędziłam z sierściuchem dwa dni i nie wchodziliśmy (dosłownie) sobie w drogę. Ania też miała prośbę, aby go sfotografować tak żeby kot nie był czarną kulką na zdjęciu. No i wiadomo. Pamiątka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz