czwartek, 11 października 2012

"sedsumting"




Cztery dni zdjęć. Dwie długie sesje, dwie wybitnie krótkie, jedna będąca synonimem słowa "hardcore". Bardzo inspirujące posiedzenie w samochodzie i szybkie wciąganie papierowego jedzenia w McShicie, połączone z wydalaniem pomysłów. Karolina, biegająca po mrozie, kałużach na boso i wyłącznie w cieniutkim spandexie. Paweł dzielnie asystujący nam w niedzielę. I M. Gdyby nie M., Karolinę wybraliby "najpiękniejszą kobietą lodu", a mnie rozmrażaliby jeszcze w gdyńskim szpitalu - nie polecam. M. - wielkie dzięki.

Następny maraton, ale już nieco krótszy, w grudniu. Efekty po Nowym Roku. Przed nami dużo, dużo pracy. A dziś rano wchodzę na jeden ze swoich ulubionych blogów i czytam. Niby banał wielki jak czekoladowe mikołajki w Tesco, ale...




A od trzech dni - ten sam earworm.



"Close your eyes, touch your mouth in the mirror - That's the wound that is made where the past meets the future."

3 komentarze: