To miał być zupełnie inny wyjazd, ale praktycznie w ostatniej chwili zmienił on swój charakter. Nie pozostało więc nic innego jak przez ponad tydzień wrzucić się w wir pracy, nie licząc wychodzonych kilometrów, nieprzespanych godzin czy kursów na trasie Plac Bohaterów Getta - Rynek Główny, a potem ulisessowych podróży i błąkania się po Hotelu Forum w celu rejestracji rzeczywistości. Na podwalinach prostej podjarki i mojej dziecięcej ciekawości, wyrosło pare muzycznych fascynacji, które muszę poszerzyć, wzrosła lista płyt, które muszę nabyć (BNNT czy polska post-rockowa orkiestra), formacji, które omijane powinny być z daleka (Sasha Grey powinna wrócić do pornobiznesu i to nie jest żadna złośliwość, bo tam chociaż były jakieś zwroty akcji a w Muzeum Inżynierii Miejskiej prawie zaziewaliśmy się na smierć). Unsound 2012 uważam za zakończony. Tu bardzo fajne podsumowanie, choć nie do końca się z nim zgadzam. Moja wbitka słów znajdzie się w papierowym wydaniu Blizy.
I chyba takie zlecenia lubię najbardziej. Bez ustawek, z możliwością czystej obserwacji, poszukiwania miejsc w których jest TO światło i TE historie. Taśmowa robota chyba nie jest dla mnie. Teraz tylko czekać na ostatni(?) w tym roku festiwal i sen zimowy. Był Kraków i wszystkie bliskie twarze, będzie Łódź i też te wszystkie bliskie twarze. I nowe historie, nowe inspiracje...
Z Krakowa wracam z masą zdjęć, historyjek i kilogramami inspiracji, a te ostatnie zamierzam przekazać dalej. Co, sądząc po wczorajszym powrocie, powoli się udaje.
(ku pamięci. Połowę zawartości wciągałyśmy z Ulsonem nagminnie. Panini rządzi!)
I na koniec oczywista oczywistość. Jeżeli ktoś ma Tobie spierdolić urodziny to może być to tylko PKP. Dobrze, że zdarzyliśmy przed północą a ja mogę teraz wrócić do wąchania drukarskiej farby z pewnej książki.
"Do You Realize - that you have the most beautiful face? Do You Realize - we're floating in space?"
Fro no to ja Ci też podsumuje bardzo szczerze i osobiście/prywatnie moje odczucia co do ostatnich fot :)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie to Unsound był chyba najlepiej (całościowo) zfoconym przez Ciebie festiwalem, może przez ciemność, może przez różnorodność, może przez to że było tak bardzo ogólnie - czytaj nie tylko muzycznie.
Dla mnie osobiście jesteś teraz w takim miejscu "kariery"/rozwoju fotograficznego że przez Twoje foty przesiąka to wszystko o czym wiemy (Ci którzy wiedza wiedzą - rozumiesz o co mi chodzi). Unsounda zfociłaś na maxa osobiście i ja taka forme foto uwielbiam i podoba mi się ona u Ciebie bardzo. Teraz napisze coś za co mam nadzieje mnie nie znienawidzisz tylko zrozumiesz i weźmiesz sobie do serca jako komplement bo dla mnie w tej chwili jesteś lepszym fotografem lifestylowym/reportażystą [przepraszam Ole Hol że użyłem formy męskiej ;)] niż fotografem koncertowym. I to jest według mnie bardzo dobre i w pewnym sensie tłumaczy/uzupełnia to co powtarzasz już od kilku lat czyli że masz czasem ochotę rzucić to wszystko, to focenie muzyki. Poza tym ja wiem że Tobie też w tej nowej skórze dobrze :)
ufff... to sie nabazgrałem ;)
Fro, ja to już mówiłem. Nie ma nic przyjemniejszego niż patrzenie na osobę, która się rozwija. Foty są coraz lepsze, na twoją korzyść przemawia także dzielona ze mną niechęć do lampy błyskowej ;)
OdpowiedzUsuńKeep up the good work.
Uls